Formuła minimiksów bardzo mi się podoba. Krótka wypowiedź, w której należy wystrzegać się dłużyzn i konkretnie sformułować swój pomysł na zmiksowanie kilku/kilkunastu kawałków.
W momencie, gdy każdy może za pomocą różnorakich programów przygotować set i umieścić go w internecie czy to na blogu czy to na majspejsie, liczy się głównie dobry pomysł i przemyślana selekcja kawałków lub zaskakujące techniczne umiejętności, wszystko zaś podane w zwięzłej i atrakcyjnej formie. Minimix na pewno lepiej się sprawdza jako pewna forma promocji, tym bardziej, że nie łatwo przygotwać np. 70 minut muzyki tak by cały czas skupiać uwagę słuchacza.
Nie każdemu się to udaje. Nie mogę stwierdzić czy oznacza to, że długie taśmy, liczące conajmniej ponad godzinę odchodzą do lamusa, ale wydaje mi się, że ostatnimi czasy jednak trochę mniej takich dj'skich elaboratów.
Tworząc swoje miksy staramy sie budować je wokół pewngo klucza.
Tak było na przykład w przypadku popowego miksu, który wrzuciłem kilka postów niżej.
Podobnie jest i tym razem. Mój styczniowy wysiłek skupił się na tym by pożenić kilka kawałków, które mają mnie lub bardziej charakterystyczny bas i damskie wokale. Jest trochę słodko i trochę cieżko. W dwanaście minut zmieściłem 7 kawałków. Mam nadzieję, że się spodoba.
Żeby już nie przedłużać, zapraszam do ściągania:
Stadtkind's January Minimix
Pzdr.
Stadtkind
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz