No to mamy jesień w pełni. Nie jestem meteopatą, więc "szarówa" za oknem nie wpływa zbytni na moje samopoczucie czy też biorytm. To co mi się jednak nie podoba, to wszechobecna chlapa. W tym wypadku muszę co chwilę oglądać się pod nogi by nie wdepnąć w kałużę i za siebie czy czasem nie pochlapałem sobie nogawek. To o tyle typowe dla neurotyka, co uciążliwe dla pedanta.
Teraz ludzie znów będą tłoczyć się na wejściu do klubów przy szatni ze wszystkimi kurtkami i płaszczami, na parkiecie będzie błoto z butów, a za didżejką sterta ubrań. No, ale będą też na imprezy przychodzić wcześniej, bo się zacznie ściemniać już popołudniu, a będzie za zimno na after w plenerze.
Czym się rajcowałem przez te ostatnie jesienne dni? Tym:
1. L-Vis 1990 - Compass (Original Mix)
2. Malente - I Like It (Riva Starr's Snatch Mix)
3. Beni - Maximus (Harvard Bass Remix)
4. Marek Hemmann - Gemini
5. Gramophonedzie - Why Dont You
6. Round Table Knights - Belly Dance (Mowgli Remix)
7. Hot City - No More (Sharkslayer Nassau Edit)
8. Youngsta - Bongo (Dubbel Dutch Edit)
9. Egyptrixx - Everybody Bleeding
10. Seductive - Underground Sound (Rolvario's Rework)
Pzdr.
Stadtkind.
P.S. Powyżej na zdjęciu wygłupiam się za plecami nikogo innego, jak samego Riva Starra.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz