czwartek, 9 kwietnia 2009
SORRY GHETTOBLASTER
W Warszawie już nas znają. Oj, dobrze nas znają. Na Sorry Ghettoblaster zawsze wylewaliśmy z siebie siódme poty tuż pod djką, zbijając piątki z grającymi.
Tym razem też zagraliśmy. Tym bardziej nas to ucieszyło, że mogliśmy zaprezentować się obok Jack Beatsa. Chyba nie trzeba mówić że się nimi jaramy. W ich kawałki możemy inwestować w ciemno. Zaufana firma.
Do warszawy przyjechał tylko jeden z nich. Zagrał świetnie, ale o tym chyba nie trzeba już mówić. Poza tym okazał się bardzo wyluzowaną, sympatyczną osobą. Został nawet na część naszego seta nad ranem.
To Sorry Ghettoblaster było trochę inne niż poprzednie. Podmuch wiosny i ciepłej pogody, wywiał trochę ludzi z klubów, dlatego w ostatnią sobotę zrobił się nieco luźniej w 55. Wyjście do toalety nie zajmowało tak jak zwykle 30 minut, a jedynie 5.
Co więcej na imprezie zjawił się też Tittsworth oraz Tresasure Fingers. Przyjemnie było ich obserwować jak cykają sobie wspólne pamiątkowe fotki razem z Jack Beatsem. Zrobiło się tak familiarnie. To też dobry zwiastun, skoro w jeden w weekend były 3 imprezy z zagranicznymi importami. Miejmy tylko nadzieję, że nie jest to chwilowe zainteresowani Polską, jako taką trochę egzotyczną turystyką i częstotliwość bookingów z zagranicy nie spadnie, a może nawet wzrośnie.
Pozostaje jedynie narzekać, że znakomity remix kawałka "Get Off" Blaqstarra zrobiony przez Jack Beatsa, wyjdzie dopiero za około 3 miesiące.
Pzdr.
Slam Dunk
Etykiety:
jack beats,
kosakot,
sekta,
slam dunk,
sorry ghettoblaster,
Tittsworth,
treasure fingers,
warszawa,
yeah
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz