niedziela, 24 stycznia 2010

W poszukiwaniu pierdololo...



II wojna światowa skończyła się 65 lat temu, a o Hitlerze wciąż głośno. W tym momencie stwierdzam to z całą powagą, że mimo recepcji jego postaci, jest on chyba jednak najważniejszą i najbardziej rozpoznawalną figurą XX wieku. Czy jest nam z tym do śmiechu? Chyba nie powinno... a jednak.

Stwierdzenie, że Polska młodzież podzieliła się na dwa obozy w kwestii oceny kultowego (sic!) już filmu na youtube.com i niesławnego plakatu, może być przesadzone, ale na pewno obie rzeczy wywołały skrajne emocje. Ile odbiorców, tyle opinii; w dużym uproszczeniu jednak można powiedzieć, że film jest "ok" a plakat "be". Co ciekawe wiele osób, które zrywały boki ze śmiechu przy filmie, odebrały plakat z niesmakiem. Mnie obie rzeczy dostatecznie nie rozbawiły, równocześnie też wcale nie zgorszyły, śmieszne zaś wydaje mi się całe zamieszanie związane z tą sprawą.


Tak pokrótce, oba produkty posługują się tym samym symbolem, a właściwie sylwetką - Adolfa Hitlera. W filmie w zabawny sposób, nie pozbawiony jednak pewnej wulgarności komentuje on kondycję warszawskiej sceny klubowej. Użyto do tego fragmentów filmu "Upadek", dzieła ogólnodostępnego i chciałoby się rzecz "niegroźnego". Na plakacie zaś pojawia się Hitler wycięty z gifu od dawna krążącego po sieci i nazwa imprezy - "Melanż ostateczny". Zgodzę się, że kontekst jest tutaj o wiele bardziej ofensywny, nawiązanie do "kwestii żydowskiej" i operowanie symboliką III Rzeszy, zdają się być sporym nadużyciem. Ale zaraz, zaraz! Przecież i na filmie jak i na plakacie Hitler przedstawiony jest jako postać zabawna, pozytywnie konotująca (bo przecież ma taką niezłą gadanę), a symbolika III Rzeszy jest obecna i tu i tu (mundury, gestyka czy sam bunkier Hitlera w filmiku). Co jednak jest dla mnie istotne, to fakt, że plakat jest produktem videa. Tekst "liczy się pierdolnięcie", pochodzi właśnie z klipu. Tyle się mówiło i pisało o odbrązawianiu III Rzeszy i postaci Hitlera no i proszę, jego sylwetkę "oswoili" też mieszkańcy miasta, któremu wyrządził chyba największą krzywdę.

Sytuacjonizm, niewinny żart, naciągany komizm? No dobrze, mimo że plakat wywołał większe oburzenie przez swoje konotacje, to film jednak jest o tyle groźny, że zainspirował do dalszej zabawy z tym symbolem. Wiadomo, że jest to już kwestia nieostrożnej manipulacji symbolem twórców plakatu, ale takich reakcji należało się spodziewać. W tym momencie odsączanie od czci i wiary pomysłodawców plakatu i jednoczesne chichranie się przy filmie, jest dla mnie pewną niekonsekwencją.

A pamiętacie chwilową zajawkę na symbolikę ZSRR? Koszulki z Leninem i motywami nawiązującymi do jego spuścizny? I co, to było fajne? A Che Guevara? Mniejsze zło? No może i Związek Radziecki nie prowadził tak agresywnej i jednoznacznej propagandy i nie budował "fabryk śmierci", ale to jest tak jak z kradzieżą roweru i samochodu. Kradzież roweru ma być lepsza od kradzieży samochodu, bo rower ma mniejszą wartość? To wciąż jest kradzież, niezależnie od wartości przedmiotu.

Niebezpieczna jest każda manipulacja obciążonymi negatywnym ładunkiem symbolami, jednak przy pewnej dozie dystansu, może ona wyrządzić niewiele szkód. Gorzej gdy zaczyna się fetyszyzacja symboli i relatywizacja ich treści, wtedy cały kontekst może okazać się o wiele bardziej smrodliwy niż się wydaje.

Jeśli ktoś ma ochotę, zapraszam do dyskusji.



Pzdr.
Stadtkind

P.S.


W ramach grafiki, plakat promujący tzw. "car-sharing cluby" w USA (notabene ten skrót ma też inne rozwinięcie - "Unser seeliger Adolf" <>). W latach powojennych często stosowano jego sylwetkę do dyskredytacji wielu zjawisk czy przedmiotów. Bardzo często był obecny w polskiej karykaturze, budząc oczywiście konotacje negatywne, ale skoro jest już tak wpisany w naszą kulturę, to nic dziwnego, że będzie nadużywany.

6 komentarzy:

ag pisze...

właściwie to uważam, że masz rację. bo nam, Polakom, Hitler wyrządził wielką szkodę. był mordercą, był dyktatorem, był bezapelacyjnie jednym z gorszych tyranów.

jednak mnie osobiście nie śmieszyła w filmiku jego postać jako 'Hitler też może być normalny' czy 'Hitler chce się zabawić' tylko śmieszyły mnie zawarte w filmie teksty, bo myślę, że gdyby były one podstawione pod inny film (równie znany) śmieszyły by mnie tak samo. ;)

m. floyd pisze...

jak zwykle nie mam ochoty na dyskusję
powiem jeno, ze mialem podobne przemyslenia
pzdr
ps. wydaje mi sie ze albo ucinamy (splycamy?) sprawe kwestia "gustu" i poczucia humoru albo robimy z tego seminarium połączone z tematami o historii, swiadomosci, edukacji, cenzurze, wspolzyciu mieszkancow, generation gap, internecie, popkulturze, 21 wieku, etc. :)

Stadtkind pisze...

@m.floyd

Z tego wszystkiego można zrobić temat rzekę. W sumie z chęcią bym podyskutował z tak dużą ilością odwołań i dygresji, ale chyba jednak należałoby zawęzić kontekst dociekań, bo byśmy utonęli.

@ag

A widzisz, ja uważam, że to postać Hitlera wpłynęła na popularność tego filmiku. To już kolejna z przeróbek tej sceny, jest ich cała. Postać Hitlera jest tak zmitologizowana, że zawsze będzie on wywoływał niezdrowe zainteresowani. Myślisz, że byłoby tak samo wielkie zainteresowani gdyby te kwestie podłożono pod film z Reaganem, Bono czy Wałęsą?

ag pisze...

powiem tak.. dałeś takie akurat przykłady, które naprawdę by mnie śmieszyły, ponieważ teksty zawarte w filmie mówiły o polskiej młodzieży, imprezach warszawskich i generalnie o tym wszystkim - o czym aktualnie się mówi. A dogranie tego wszystkiego z fragmentem z filmu było dla mnie tym bardziej komiczne. Jednak prawda jest taka, że nie powinno się z tego śmiać skoro to nas najbardziej 'dotknął Hitler' (w końcu to przez niego wszyscy powszechnie nienawidzą Niemców.)

Ale bardziej chyba mnie zgorszył plakat melanżu ostatecznego. Wszystko ma swoje granice.

(śmiałam się z filmiku bardzo jednak w głębi duszy mówiłam - p r z e s a d a ! )

wayout pisze...

dopóki żart egzystował w pewnej społeczności, dopóty nikomu krzywda się nie działa. Na YouTube jest cała masa przeróbek "upadku" ale żaden nie zyskał takiej popularności... zastanawiające. Ziarno padło na złą glebę, masa idiotów z Joe Monster.org YouTube i innych wchłonęli klip bezrefleksyjnie (zadając pytania co to jest ten bonkers, etc.). Kolejny przykład na to że swobodnie i świadome operowanie pewnymi tematami, symbolami jest zarezerwowane do wąskiej grupy osób. "jak zwykle nie mam ochoty na dyskusję" yup

burzynski pisze...

Popularność tego filmu wynika chyba z tego, że zostały zaprezentowane nowe sceny, dialogi zostały świetnie dopasowane do sytuacji i mimiki aktorów, a przy tym została całkowicie zmieniona tematyka i kontekst. Celność tych zabiegów pozwala mieć wrażenie, jakby film był stworzony na potrzeby właśnie tej historyjki.

Wydaje mi się, że Mateusz słusznie zauważył, iż postać Hitlera uległa pewnej mitologizacji. A ostatnio nabrała cech motywu swobodnie wykorzystywanego w twórczości masowej. Ocena Hitlera jako postaci historycznej jest jasna.

W tym wypadku jest trochę tak jak z krwią i fruwającymi wnętrznościami w filmach Tarantino, trzeba podejść do tej kwestii z dystansem i na ten dystans sobie pozwolić. Natomiast zagrożeniem jest oczywiście wspomniana wyżej fetyszyzacja i aprobata na zbyt swobodne manipulowanie takimi symbolami.