czwartek, 25 lutego 2010

Zabawa na 180 fajerków!


Minęło już półtora tygodnia od imprezy Plug & Play na Krakowskiej 180, a ja wciąż wracam do niej myślami. W czasie imprezy chodziło mi po głowie jedno zdanie "To jest nowa jakość imprez we Wrocławiu", które wypowiedziałem co najmniej kilka razy tamtego wieczoru w odpowiedzi na pytanie "No i jak Ci się podoba?". To miejsce istnieje już od jakiegoś czasu, słyszałem o nim kilkakrotnie, lecz dopiero 6 lutego, na wspomnianej imprezie miałem okazję być tam po raz pierwszy, zresztą pewnie jak i duża część publiki. 

We Wrocławiu stare miasto jest jednocześnie centrum i to nie tylko turystycznym czy usługowym, a może i właśnie przede wszystkim rozrywkowym. Zastanawiałem się, czy gdyby Ośrodek znajdował się za estakadą kolejową w kierunku południowym, to czy stałby się równie popularny w ostatnich miesiącach. 

6 lutego Wrocławianie się jednak zmobilizowali i by się pobawić wyjechali poza granice dawnej fosy miejskiej. Nawet sami organizatorzy nie spodziewali się takich tłumów. Piwo skończyło się jakoś w okolicach 2, a wódka po 3. Zostało pić Whisky i Ballantines'a. Pomimo tych, nazwijmy to niedogodnościami, a więc pomimo pewnych niedogodności i kilku innych incydentów (interwencja policji, problemy z zasilaniem, brak miejsc w szatni) i tak nikt nie kręcił nosem na tą imprezę. 

Samo miejsce, czyli Krakowska 180 robi wrażenie. Organizowanie imprez w dawnych pomieszczeniach przemysłowych, nie jest oczywiście żadną nowością, trzeba jednak dodać, że przestrzeń została dość ciekawie zaaranżowana. 


Nie powiedziałem jeszcze o najważniejszym, czyli o muzyce. Niestety widziałem tylko fragmenty poszczególnych setów, ale Legowelt zrobił na mnie bardzo duże wrażeni. To było jak podróż w czasie. Nie miało się wrażenia, że Legowelt gra pewien retrospektywny zestaw utworów, wydawało się jakby się było "tam" te kilkanaście lat temu, w Detroit, Chicago czy Hadze. Na drugiej sali SLG bardzo ładnie płynął deepowo, a na trzeciej najmniejszej gnieździliśmy się my razem z Barto i Draqiem, grając dla tych co byli spragnieni trochę większego "łomotu".

Na pewno do sukcesu imprezy przyczyniła się tak duża frekwencja, przez co rozumiem więcej niż tylko kwestie czysto finansowe. Dawało się wyczuć w powietrzu pewne podniecenie i zaskoczenie. Wydaje mi się, że wszyscy którzy tam byli czekają teraz na kontynuację. Czy rok 2010 we Wrocławiu będzie stał pod znakiem imprez na Krakowskiej? Poimprezujemy, zobaczymy!

Przy okazji wielkie podziękowania dla ekipy Plug & Play za zorganizowanie tego wydarzenia!

Zapraszam, też na oficjalną stronę Krakowskiej 180.

Pzdr.
Stadtkind

Brak komentarzy: