poniedziałek, 9 marca 2009

Retrospektywa # 1.


Trochę się ostatnio wydarzyło, aktualizacje bloga zaś za tym nie podążały. Postaram się więc w skrócie podsumować ostatnie wydarzenia w których braliśmy udział.


28ego lutego graliśmy wraz z naszym lokalnym kompanem Dymkiem vel Eh Marine w "Skupie Kultury" w Tychach. Rekordu frekwencyjnego nie pobiliśmy, ale impreza przebiegła bardzo przyjemnie. Odważyliśmy się zagrać zdecydowanie ciężej niż zwykle, sięgając do pokaźnych zasobów i rezerw niskich częstotliwości. Nagłośnienie poszło nam w sukurs, czuć było przyjemne wibrowanie od pokaźnych rozmiarów subwoofera, zaś reszta dźwięku bardzo ładnie roznosiła się po parkiecie. Czysta przyjemność.
Sam "Skup Kultury" to bardzo fajne miejsce. Otwarte na wiele imprez i pomysłów, ciekawie urządzone, z dobrym nagłośnieniem. Mankamentem jest jednak - może jedynym - lokalizacja.
Tychy bowiem nie są tętniącym życiem miejskim ośrodkiem, lecz wielką sypialnią.
A we Wrocławiu wciąż nam brakuje takich miejsc.


W ostatnią sobotę w akademickim Radiu Luz o godz 20:00 leciała audycja pt. "Wieczór Klubowy" z naszym gościnnym udziałem. Mówiliśmy o naszych początkach, pomyśle na granie, zainteresowaniach muzycznych jak i zaprezentowaliśmy kilka z naszych ulubionych numerów.
Znalazł się wśród nich produkcje Supra 1, Zeppy Zeppa jak i El Barto & Liam B.
Cieszy nas to, że mogliśmy zaprezentować polskie produkcje pośród kawałaków Fake Blooda czy Jack Beatsa. Scena u nas wciąż nie jest duża, więc trzeba się wspierać. Taka nasza dewiza.


W tą ostatnią sobotę 7 marca a.d. 2009 byliśmy również na Sorry Ghettoblaster w Warszawie z goscinnym występem Fake Blooda (to nie była bynajmniej bilokacja, tej sztuki jeszcze nie posiedlismy, ale pracujemy nad tym). Co tu dużo mówić, kolejna świetna impreza.
Czułem się trochę jak na koncercie, bo chyba nigdy wcześniej nie byłem aż tak ciekaw setu
konkretnego DJ'a. Fake Blood bowiem nie urwał się z choinki. Komu mówią coś hasła DJ Touché czy The Wiseguys, ten wie o czym mówię. Trzeba jednak przyznać, że Sekta & Kosakot, czyli gospodarze imprezy, wykonała świetną robotę skutecznie stopniując i podbijając napięcie w swoich setach przed wejściem gwiazdy wieczoru.
Fake Blood nie zawiódł. Jego set był bardzo wsymakowany, nieco koneserski, eklektyczny i przemyślany. Największą przyjemnościa było jednak obserwować jak gra. Obsługiwał na raz 2 decki i 2 cd playery (4 kanały jednoczesnie!), bawił się napędem, cue, efektami na mikserze i skreczami, do tego dogrywał sample. To chyba nie tylko kilkanaście lat doświadczenia, ale i jakiś wrodzony talent (tak przynajmnie sądzę). Nie pomylił się bodaj ani razu, grając niemalże z chirurugiczną precyzją, jednocześnie z dużą dawką luzu i humoru. Nie ma sensu wymieniać co zagrał, tam trezba było po prostu być.
Tym razem oprócz nas była też duża reprezentacja Wrocławia z czego bardzo się cieszymy.
Za miesiąc Jack Beats. Znów pewnie będziemy.


A już w sobotę (14 marca) w Drodze do Mekki we Wrocławiu impreza z naszymi ukochanymi Hungry Hungry Models. Zapowiada się naprawdę obiecująco. Wiążemy z tą imprezą naprawdę duże nadzieję i mam nadzieje, że się nie zawiedziemy. Więcej o niej wkrótce.


Pzdr.
Stadtkind

Brak komentarzy: